Przejdź do głównej zawartości

Ład i porządek...


Spójrzcie na wersję "przed" metamorfozą. Różnice widać od razu. Nie trzeba się ich specjalnie doszukiwać. Były: okropne, nadmuchane usta, włosy ścięte tak, jakby lalka miała zatarg z obłąkanymi nożyczkami, policzalne ale ogromne za to rzęsy no i brud... Dużo brudu. Nie jestem fanką lalek z tej serii. Nie chodzi mi o lumpeksiane, utytłane nie wiadomo czym i pokrzywdzone losem lalki... Mi chodzi konkretnie o ten styl. Jest po prostu okropny.


Lalka nie jest w najdoskonalszej formie. Taka jest prawda. Jest trochę zużyta i podniszczona. Jednak jak na rocznik 1999 moim zdaniem wygląda wspaniale. Uważam, że wyrok: "kosz" był zdecydowanie zbyt brutalny w jej przypadku (zwłaszcza, że to raczej śmietnik dopełnił dzieła). 

Praca nad nią nie była koszmarem. Większość brudu pokonało mydło. Z bardziej uporczywymi zabrudzeniami walczyłam głównie cierpliwością. Włosy natomiast ratowałam płynem do płukania i szamponem. Grzebień załatwił całą resztę. Tak naprawdę to w zupełności wystarczyło aby przywrócić lalce trochę godności.


W kolejnych etapach pracy nadawałam lalce ostateczny wizerunek. W tym ścinanie włosów, które zajęło mi najwięcej czasu. Nigdy wcześniej nie ścinałam żadnych, tak więc było to wyzwanie. Przemalowanie twarzy w mojej opinii było koniecznością. Nie będę ukrywać, ale te usta po prostu gryzły mnie w oczy... Wyglądały jak pokąsana przez osy szynka. Ostatnim etapem pracy było szycie. Skoro poprzednia sukienka była moją pierwszą to planując uszycie tej, było porywaniem się z motyką na słońce... Takie przynajmniej miałam wątpliwości...


Zadziwiłam jednak samą siebie. Sukienka wyszła wspaniale. Zostało już tylko wybrać dodatki. Padło na czarne buty i złotą opaskę. W ostatecznym rozrachunku uznałam, że całość pasuje do siebie idealnie, lalka jest bardzo fotogeniczna (sukienka także), nowe zdolności zostały odkryte a niepewność pokonana. Daję Wam drugi dowód na to, że można zrobić coś z niczego nie mając przy tym żadnego doświadczenia.



Komentarze

  1. Sukienka i cała lalka są zachwycające! Jestem w pełni uznania nad Twoja umiejętnością nadawania lalce wyrazu i przyjemnego charakteru. Teraz panna ma klasę, a nie ordynarny look. Ja także nie przepadam za tymi lalkami w ich oryginalnym wydaniu - tutaj zmiany wyglądu wydaja się konieczne! PS - pięknie jej naprawiłaś fryzurkę :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Inne podejście...

Nic z tych rzeczy. Nie ma mowy! Nie zostawię na niej tego naszyjnika. Skromna literka "B" jest tak samo krzykliwa jak makijaż lalki. Kupując ją wiedziałam, że będzie prawdziwym wyzwaniem zwłaszcza, że wiele osób wyrokowało mówiąc: "z tą będzie ciężko, ma strasznie brzydką twarz". No ale w końcu od czego jest Plastikowe Pogotowie...? Co było nie tak. Poza tym co widać gołym okiem? Stan lalki nie był najlepszy i nie obiecywał powodzenia misji naprawczej. Pogryzione dłonie (takie pozostały), ten sam ząb musiał wgryźć się w twarz lalki nadając jej drapieżności. To akurat są mankamenty dające pole do popisu wyobraźni. W końcu nikt z nas nie jest idealny, każdy ma blizny i historie kryjące się za nimi. Dlaczego lalka nie miałaby mieć swoich? Ale przejdźmy do włosów... Bo włosy były tragiczne. Skołtunione, brudne, sfilcowane... Jednak już po pierwszym myciu zmieniły kolor z szarego na platynowy, co bardzo mnie zaskoczyło i zmotywowało do działania. Co do twarz...

Błędy młodości...

Można tylko snuć domysły jakie życie miała ta lalka zanim trafiła w moje ręce. Część jej fioletowych włosów przepadła gdzieś z kretesem, tatuaż na czole świecił jak neon nocą a ogólny brud lalki sugerował bliskie spotkania ze śmietnikiem i kto wie czym jeszcze. Wpadła jednak w moje ręce i zapoczątkowała Plastikowe Pogotowie. Od czego by tu zacząć... Po pierwsze nie polubiłam jej włosów, z resztą były nie do odratowania . D latego musiałam się ich pozbyć. Nie był to skomplikowany proces ponieważ włosy nie trzymały się najlepiej. Skomplikowane i pracochłonne, a także wyczerpujące było z kolei nakłuwanie nowych. Z początku myślałam, że będzie to czysta frajda... Jednak była to czysta furia. W końcu postawiłam na swoim i zaaplikowałam lalce ponad 200 włóczkowych włosów a z efektu byłam bardzo zadowolona.  Kolejnym etapem było przemalowanie lalki. Zagęściłam jej cienkie brwi (a może same w buntowniczym odruchu odrosły), przemalowałam jej usta i odrobinę zmieniłam oczy. Troc...